kilku zaciągnięciach usnął kamiennym snem. Spał aż do Paryża, i tu go dopiero sztucznie obudzili.
— Jak wyglądała kobieta? — zapytał komisarz. I ja w tej samej chwili zobaczyłem ją jak najdokładniej. Nie chciałem jednak nic mówić.
— Ile panu zabrano pieniędzy?
Piotr zaczął szukać koło siebie. Trzysta tysięcy podzielił na paczki po 50.000. Jedna mu pozostała. Szczęśliwym trafem złodziejka nie zabrała teczki z papierami. Stracił 250.000 franków.
Panie prosiły mnie o sprowadzenie dorożki, co natychmiast uskuteczniłem. Przedstawiły mnie pod nazwiskiem Azaïs, przyczem śmiały się serdecznie.
Wyjaśniłem mu, na czem polega ten dowcip — i Piotr sam śmiać się zaczął, obiecując sobie, że koniecznie napis zobaczy. Był to atleta, zdrowy i silny — i nim dojechaliśmy do ulicy Bara, wrócił już zupełnie do siebie i, przyglądając się swoim sukniom, śmiał się wesoło, gdyż obdarty i obszarpany był do szczętu.
Porobił on sobie różne skrytki na swoje pieniądze ztyłu, zprzodu, zboku, nawet w nogawicach, ale piękna towarzyszka podróży spenetrowała wszystko. Być może czas nie pozwolił jej na wycięcie szóstej kieszeni.
Natychmiast po przyjeździe do domu sprowadziłem krawca, który we dwadzieścia minut przystroił p. Piotra według ostatniej mody paryskiej.
Cała ta awantura wprowadziła go w doskonały humor.
Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/204
Ta strona została uwierzytelniona.