i nieraz z uczonymi biesiadował. Zwłaszcza miły mu był wielce Arystodem, uczeń Platona i Eskulapa.
Dom swój zbudował Sertorjusz zprosta, aby mu przypominał raczej namiot żołnierski. Ale były w nim dzieła rzeźbiarzy i malarzy greckich, były też pisma autorów greckich i nieliczne utwory Latynów.
Rozkoszą jego życia, dla której babieniec wytworny urządził, była Adonizja, niewolnica kartagińska, którą sobie sprowadził z Gadesu w Hiszpanji i którą bardzo kochał.
Była to dziewczyna niezmiernej piękności — o twarzy białej prawie jak mleko i włosach złotych jak łan pszenicy. Wiadomo, że wśród niewiast punickich włosy takie trafiały się często, i Rzymianie tak się w tem rozlubowali, że kobiety rzymskie sztucznie zaczęły sobie włosy barwić na złoty kolor.
Oczy miała orzechowe jak łania i było w jej postaci coś z łani. Znała tajemnice pieszczot niewyczerpanych — miała uśmiechy i spojrzenia upajające — śpiewać umiała gorące pieśni w nieznanym języku i znała wszystkie tańce Azji i Afryki. Umiała wróżyć z ziarn pszenicy, z lotu ptaków, z gdakania kur, z obłoków; umiała wróżyć z ręki. Miewała sny przedziwne i codzień z rana widzenia swoje opowiadała kochankowi. Była wreszcie bardzo ciekawa mądrości greckiej.
Arystodem znał tę Kartaginkę, gdyż bywał częstym gościem w domu Sertorjusza: Adonizja, pomimo niezmierną piękność i pozory siły młodzieńczej, cierpiała na palpitacje serca — i zacny Grek sprowadzał dla niej zioła uśmierzające.
Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/227
Ta strona została uwierzytelniona.