niec Jugurta o Rzymie: — „Sprzedajne miasto!“ — powiedział. — W Rzymie uczynisz wszystko z pomocą złota. Ja chcę stworzyć Rzym, w którymby złoto znaczyło tyle, co piasek. Albowiem pieniądz cnotę pożera. Jestem wrogiem występku.
— A więc go zniszcz!
— Jak to uczynić? Tego nie wiem. W tym Rzymie, który teraz jest, nie odrodzi się cnota. Dni jego są policzone. Trzeba nowy Rzym założyć.
— Gdzie? — zapytała Adonizja, która przysłuchiwała się w milczeniu rozmowom obu uczonych mężów.
— Nie wiem. Może na tych wyspach Błogosławionych, bo tam nie będzie występnych. Ale jak do nich dopłynąć, skoro nikt nie wie, gdzie one leżą? Ziemia odrodzi się i oczyści po zniszczeniu zła, po zagładzie świata, po upadku nowej Troi. My zaś, jak Eneasz, pojedziemy szukać nowej ojczyzny.
— O, jakże to będzie pięknie! — zawołała Adonizja.
— Ty, sarniooka, jesteś drugą Sybillą, miewasz widzenia prorocze. Ty możesz nam powiedzieć, gdzie stanie nowy Rzym.
— Na mnie schodzą widzenia we śnie. Nie miałam o tem snu.
— A więc nakaż sobie taki sen.
Adonizja obiecała, że się o to pomodli.
Noc już była głęboka. Srebrny księżyc na szafirowem niebie sierpniowej nocy cicho szybował w otoczeniu gwiazd migotliwych. Wezuwjusz czarno-zielonym
Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/229
Ta strona została uwierzytelniona.