krowy i owce, pieniądze i skarby — wszystko nam zabiera. Przeto powstaliśmy przeciw Rzymowi i chcemy rządzić sami sobą. Wiadomo nam, żeś wygnany przez Sullę i że chciałbyś z nim walczyć: dlatego cię prosimy, abyś został naszym dowódcą i razem z nami walczył przeciw senatowi rzymskiemu, a gdy się ze szponów ucisku wyzwolimy, jesteśmy twoi słudzy — prowadź nas na Rzym — jak drugi Hannibal — razem z tobą przejdziemy Alpy. Nie odpychaj nas!
Sertorjusz słuchał ich uważnie i zaczął się wahać. Jakże to, on, rzymianin, będzie walczył z Rzymem?
I mimowoli spojrzał w oczy srebrnej łani. Ta spoglądała na niego bacznie i przenikliwie — jakby rozumiała całą tę rozmowę. Sertorjusz czytał w jej oczach: — Jak sądzisz, Adonizjo? I przeczytał:
— Jedź z nimi. To nie walka z Rzymem — to walka z Sullą. Tam nowy Rzym założysz.
Posłuchał jej wskazania. Postanowił jechać — w tej jeszcze nadziei, że z Mauretanji będzie łatwiej dostać się na Wyspy Szczęśliwe.
Arystodem pojechał z nim razem. Również i liczni z proskryptów, co przebywali w Kartennie.
Jest na Luzach miasto Oska, niewielkie i raczej do wsi podobne, zamieszkane przez ludzi surowych i pierwotnych, a przy tem pełnych wiary w cuda.
Tu przebywało wielu wygnańców, którym Sulla tyran kazał ziemię rodzinną opuścić. Niejeden z nich