pocieszyć, pieścił i całował, gdyż sądził, że się łania smuci sama za siebie. A przecie za niego płakała. Bogini widać złe jej wróżby szepnęła. Ale Sertorjusz tego nie spostrzegał.
Metellus Pobożny, wobec nieudolnego kierownictwa wojną, został odwołany, a na jego miejsce przysłany był młody, trzydziestoletni zaledwie naczelnik, Pompejusz, którego sam Sulla nazwał Wielkim. Wbrew zasadzie, gdyż nawet kwestorem jeszcze nie był, wyznaczony został dowódcą armji rzymskiej w zbuntowanym kraju, ale nie było nikogo, coby mu dorównał w potrzebie tak ciężkiej. Choć tak młody, już się odznaczył, zdobywając Afrykę na zwolennikach Cynny i łamiąc tumult Lepidowy. A nigdy republika takich trosk nie miała, bo właśnie rokosz podnieśli niewolnicy pod wodzą Spartaka. Z tymi wojował Krassus, a Pompejusz miał zwalczyć legjony sertorjańskie.
Pewny był siebie, bo wszystko wykonywał piorunem. Ale tu się zawiódł. Nigdy jeszcze nie trafił na tak niezwalczonego ducha w sercach wojowników, jak tutaj.
I starzy legjoniści Metellusa, i ci nowi, którzy z Pompejuszem przybyli, cofać się musieli przed nieugiętą energją nowych Rzymian.
Nieraz w momentach zawieszenia broni rozważał Sertorjusz z Arystodemem: kiedy się skończy ta wojna?