— Jesteś moim wybawcą! Będę ci wdzięczny do śmierci.
— No, już nie blaguj! Zaraz do śmierci. Powiedz: do wyjazdu z Krakowa. Ale musimy uczcić twój pobyt w dawnych Atenach polskich, które mocno podupadły. Chodźmy gdzie na kieliszeczek!
Kieliszeczek! Bałem się tego, bo u Żegoty kieliszeczek — to może znaczyć parę butelek. Nie mogłem jednak odmówić: poszliśmy do Grand-Hotelu — i zaczęliśmy kieliszeczkować. Muszę stwierdzić, że obaj towarzysze Żegoty za kołnierz nie wylewali; ja sam wielokrotnie się zaklinałem, że kropli do ust nie wezmę, ale jakoś nigdy nie byłem w stanie klątwy dotrzymać. Teraz wracałem z Truskawca, i lekarz mi doradzał, abym przynajmniej przez dwa tygodnie powstrzymał się od alkoholu. Miałem szczery zamiar, ale czy to możliwe wobec tak miłej kompanji — a zwłaszcza wobec nadziei wygodnego noclegu w pracowni Żegoty. Kolejka szła za kolejką — mnie się już mroczyło w głowie — ale na sposób amerykański piłem nieustannie wodę sodową, a potem zażywałem dwa razy t. zw. polską ostrygę.
Co to jest polska ostryga? Bierzesz kieliszek od wina i pomieszczasz w nim żółtko, na to wyciskasz pół cytryny (bez pestek), na cytrynę sypiesz soli i pieprzu quantum satis. Przechylasz do ust — i łykasz jednym haustem. Choćbyś był najmocniej ululany, trzeźwiejesz natychmiast i możesz rozpoczynać na nowo.
Dodam w nawiasie, że t. zw. polska ostryga jest podobno wynalazkiem wielkiego poety Jana Kaspro-
Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.