ukrytą w postaci Wincentego, i kilka razy, przy mniejszych psotach, gdy matka go burczała, ironicznie mówił:
— Wincentego zawołać!
Wogóle Heniuś ma w sobie duszę ironisty i „buntowszczyka“, sam siebie nazywa teraz „socjaldemokratą“ albo „esdekiem“, a parę razy czupurnie się postawił wobec matki. Powiedział jej urągliwie, że jest „inteligentna“ i że „do żadnej partji nie należy“.
Muszę wytłumaczyć, jak Heniuś doszedł do takich wniosków. Heniuś ma wyborną pamięć; uderzają go zwłaszcza długie i niezrozumiałe wyrazy cudzoziemskie, jak np. metafizyka, hematogen, socjaldemokrata, menażerja, kinematograf, inteligentna i t. d. „Metafizyki“ nauczył się od brata mojej żony, Karola, profesora, który o wszelkich rzeczach oderwanych, powikłanych i niejasnych miał zwyczaj mówić: „To metafizyka!“ — przyczem właśnie najwięcej go interesowały te sprawy niejasne i oderwane.
Co się tyczy wyrazu „inteligentna“, to zdobycz ta w leksykonie Heniusia ma swoją własną historję. Żona moja, nader miła i zacna osoba, ukończyła znakomitą pensję panny de Coselle, a potem była na „latającym uniwersytecie“, gdzie słuchała filozofji, socjologji, ekonomji, biologji, antropologji i różnych nauk wyższych, w wykładach Warburga, Żywickiego, Fiorentowicza, Ratuszewskiego i innych najświetniejszych profesorów. Mimo to często robi szczególne błędy: raz np. dowodziła, że zając jest rodzajem kota, bo nawet myśliwi inaczej go nie zowią, jak kotem; innym razem sprzeczała się ze mną, że Nieśwież leży w Galicji; raz
Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/45
Ta strona została uwierzytelniona.