kie zapałki i pokolei wszystkie gwiazdy rozpłomienia, a potem księżyc, do czego już potrzeba tylu zapałek, ile jest palców u rąk. Czasami brak mu zapałki i dlatego księżyc pali się niecały.
Kto zapala słońce, nad tem Heniuś jeszcze nie rozmyślał, wydaje mu się bowiem rzeczą bardzo naturalną, że we dnie jest jasno i słońce świeci.
Wincenty jest — można powiedzieć — najważniejszą osobą między niebem a ziemią, ale ma on pomocników, widzialnych i niewidzialnych. Do widzialnych należy człowiek czarny — węglarz, oraz człowiek świecący — stójkowy.
Stójkowy jest „Moskal“ i mówi bardzo dziwnie, np. „gaspadin“ zamiast „pan“, a zamiast „głupi“ mówi „durak“. Stójkowy pokazuje się bardzo rzadko, przynosi zawsze jakieś papiery, które się wiążą z mistyczną postacią komornika. Pokaże się, chwilę postoi w przedpokoju i wnet znika. Heniuś zauważył, że zjawienia tego widma są mi bardzo przykre, i uważa go za istotę złą, która fatalnie oddziaływa na ludzi. O stójkowych ma Heniuś uprzedzenia bardzo niemiłe: stójkowi noszą pałasz, którym siekają dzieci; mają też u siebie głęboką piwnicę, gdzie je rzucają pomiędzy szczury i myszy.
Nieraz mu w chwilach niegrzeczności mówiła niańka (albo mama):
— Oddam cię stójkowemu — albo zgoła — Moskalowi!
Heniuś nie ufa temu rodzajowi; wie, że z Moskalem niema żartów, i nie chce się zgodzić na to
Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/48
Ta strona została uwierzytelniona.