Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

kiedy zwodzicielka, zagłębiwszy się w gęstwiny leśne, stanie przed domem z pierników.
Nie myślcie, że Heniuś się boi; kiedy wybierał się do cyrku na pokaz lwów i tygrysów, wuj Karol uprzedzał go o rzeczy i mówił mu: nic się nie bój. To też, choć lwy i tygrysy wyły przeraźliwie, Heniuś mówił ciągle: — Ja się nic nie boję.
Ale co innego lew i tygrys, a co innego taka panna. Pogląd bardzo racjonalny. Najosobliwszy duszek dla Heniusia, to ów drugi Heniuś! — Tu wkraczam niejako w dziedzinę spirytyzmu. Ten drugi Heniuś niby to jest on sam, a niby nie on; niby to niewidzialny, a Heniuś ciągle czuł go przy sobie. Ten drugi Heniuś nie zawsze istniał, pokazał się nagle niewiadomo skąd i jak, i zaczął bardzo niepokoić Heniusia.
Zdaje mi się, że Heniuś sam go sobie stworzył. Raz Heniuś bardzo krzykliwie dopominał się pomarańczy; wówczas mama opowiedziała mu historję o pewnym Heniusiu, który dopominał się hałaśliwie pomarańczy i nie dostał (bo się napierała — jak mówi poeta o Adelci). Owóż drugi raz w podobny sposób Heniuś krzyczał: — Pomarańczy! — ale natychmiast zrozumiał swój błąd i dodał:
— To tamten Heniuś tak krzyczy.
Innemi słowy, on, nasz Heniuś widzialny, jest bardzo grzeczny i po wersalsku prosi o pomarańczę, ale ten drugi Heniuś krzyczy za niego.
I od tego czasu ten drugi Heniuś zaczął wyprawiać straszne brewerje, a nasz Heniuś nie mógł sobie dać z nim rady. To majtki mu podarł, to mu zdjął