jeno i uciekła do Warszawy. Rok temu — pamiętam — wyglądała jak wisienka, świeże, młode dziewczę... Ale dziś już ma taką twarz, co to odrazu widać: potępiona!
— Twarz grzechu!
— Właśnie. Oto widzę, że pan się dobrze zna na grzechu. Ale kiedy już tak, to panu powiem, że tu jest jedna bardzo poczciwa. Taka czarniawa — chodzi w sukni kratkowanej, Bronka. Zgubił ją jeden akademik, dziecko ma i dla niego pracuje. Ale bardzo się martwi swojem położeniem i dlatego postanowiła sobie zebrać 600 rubli i założyć magazyn, bo ładnie szyje. Była pierwej kamizelczarką. Jest bardzo oszczędna — już zebrała 140 rubli... musi jeszcze trochę nagrzeszyć.
— 230 razy po dwa ruble — obliczyłem staremu.
— Może być — ale jak tylko będzie miała 600 rubli, to już się zmieni na bardzo porządną osobę...
— Czemuż lepiej do Magdalenek jej nie radzicie? Znacie je wszystkie, jak dobry ojciec...
— Pewnie, że znam. Toć bezmała dwa lata włóczę się po tej ulicy. Znam ci ja wszystkich, co tu mieszkają, wiem, co się tu w każdym domu we środku odbywa...
— Djabeł kulawy! — zawołałem.
— Djabeł kulawy? a któż to inny kręci się dziś po świecie... Boże miłosierny, ratuj tę grzeszną ziemię, bo już się wypełniają czasy...
— Jakto?
— Ano, koniec świata już bliski. Nie więcej zostało nam, jak 97 lat i 5 miesięcy żywota... Nieszczę-
Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/68
Ta strona została uwierzytelniona.