potem za stangreta u jednego bankierza, chrzczonego Żyda; a jego żona znów mi się kazała kochać, a zato mi dawała różne prezenty... Teraz dopiero widzę, z jakiego niebezpieczeństwa łaska boża mnie wyrwała; bo wiadomo, że antykryst ma się narodzić z Żydówki! Cóżby to było — o nieszczęsny Widłaku (tu bił się mocno w piersi) — gdyby się antykryst narodził z ciebie i z tej bankierzowej! Ale nie dopuścił Pan miłosierny do tego. Owszem — jedna dziewczyna, co chciała, żebym się z nią kochał — zdradziła mnie przed onym bankierzem i ten mnie znowuż wygnał precz. Poszedłem na inną służbę, a zawsze z grzechu w grzech i z piekła w piekło. Co te baby upatrzyły sobie do mnie — to nie wiem. Ignasiu! Ignasiu! zawsze tak mi gadały, a co mnie naściskały, nacałowały — o, wszeteczne wysłanki djabła! Aż raz zobaczyłem tego czarnego ptaka, co mi zaczął krakać nad uchem okropne kary piekielne! I odtąd byłem uratowany! Zmieniłem życie i oddałem się pobożnym rozmyślaniom. Już to piąty rok mija, od kiedy porzuciłem furmaństwo — i przystałem za nocnego stróża.
— Bardzo to dobrze, żeście porzucili drogi wszeteczne — zauważyłem, choć moja myśl dzieliła się między losy Widłaka a moje fatalne położenie.
Prawie godzina minęła od chwili, gdym zaczął dzwonić. Widocznie, że już tej nocy nie będę spał u siebie; chyba pójdę gdzie do znajomych albo do hotelu. Zwierzyłem się z tą myślą Widłakowi, prosząc go zarazem, aby rano o siódmej, skoro tylko zobaczy Jakóba, powiedział mu o tem zdarzeniu i gorzkie mu
Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/77
Ta strona została uwierzytelniona.