Lecz powiedz mi, kto jesteś, czarodziejko biała,
Królewno, strojna w perły i ognie i biele,
Gwiazdo, promieniu, kwiecie mój!
Wróżkę Urgelę
Masz przed sobą. Przed laty czarnoksiężnik pewny,
Za to, żem odrzuciła jego miłość, gniewny,
Uczynił mię przez zemstę okropną staruszką,
Alem się znowu piękną odrodziła wróżką.
Tak, czar ten mój złowrogi, co trwał zimy wieczne,
Już nie istnieje. Dzięki składam ci serdeczne.
Motylu, rozerwane me straszne więzienie,
Jam już jest tylko Radość, Uśmiech, Pieśń, Marzenie.
Bo w tym zielonym lesie, śród mchy i paprocie,
Twój całus mię odrodził. Żegnaj mi, Pierrocie!
Więc dziękujesz mi, pani! Wielkie poświęcenie!
Zaprawdę i wysoce jego szczerość cenię.
I żegnasz mię. Tak rzekłaś, moja pani miła?
Więc skoro tylko młodość twoja powróciła,
Jedziesz? Lecz ja się śmieję z tego, moje bóstwo.
Ależ to żart, to czyste, zwyczajne oszustwo:
To jedna z tych kradzieży, co w wielkich bazarach
Luwru — kończą się zwykle na więziennych karach;
To kradzież, oczywiście premedytowana,
Za co na dom poprawy byłabyś skazana!
Żegnaj! I sądzisz, że mi wystarczy to słówko?
Jam ci dał uczciwego całusa gotówką —
Dług widoczny. I byłby również niezawodny
W wieku, gdy Eros błądził po gajach swobodny!
A gdy spłacić nie zechcesz, to w zamysłach groźnych