Strona:Antoni Lange - Przekłady z poetów obcych.djvu/151

Ta strona została uwierzytelniona.

Czy już na ciebie przyszło to, że się zasnuwa
Twa żądza w cień, co milknie niemy, rozrzewiony?

O gdzie jest Małgorzata? o hej, o hej, o hej!
O gdzie jest Małgorzata? o biada, rycerz jej!

Ona jest w swym ogrodzie pod śnieżną jabłonią,
Marzenia jej leciuchny zefir kwietnia gonią —
Marzenia, w których Miłość kroczy z swym orszakiem
I słońce promienieje nad zieleni szlakiem.
Ona jest w swym ogrodzie, pełna niepokoju
Od lubczyków, co płoną w kwietniowym rozwoju...
— W zieleni, z dreszczem jakaś piosnka śpiewa,
A szczęście jej różanym śmiechem się rozlewa.
Ona jest w swym ogrodzie, w rojnym swym ogrodzie,
Co brzęczy, szemrze, szumi, śpiewa jak czarodziej!
Róż weselem zapłoniona,
Pieśnią życia upojona,
Na pół strwożona wróżbami stokrotki,
Ale wierząca w ten dźwięk słodki,
Co mówi: Kocham ciebie!...
I świece zapala — i Veni Creator wydzwania!
Śmieje się sama do siebie —
I pogląda na drogę, i ręką się zasłania!

O gdzie jest Małgorzata? o hej, o hej, o hej!
O gdzie jest Małgorzata? o biada, rycerz jej!

Ona jest w swym klasztorze, modli się i wzdycha —
Godzina za godziną płynie, płynie z cicha —
Ona jest w swym klasztorze, modli się i wzdycha.
Ona się modli w półświetle gromnicy,