Lecz Bóg czy zechce w tę jedność nadziemną
Podnieść tę duszę, co tylko obrazem
Miłości, jaką dla cię czuła w sobie
Była podobną, o gołąbko, tobie?)
Pójdziemy razem do gaju palm wiotkich;
Gdzie Marya Panna marzy rozmodlona
Ze swemi pięcią sług, których imiona
Dzwięczą, jako te pięć melodyi słodkich:
Gertruda i Magdalena z Cecylią
I Małgorzata z świętą Roza Lilią
W krąg siedzą z włosem ujętym w przepaski,
Z czołem w promienną ozdobnem koroną
I w bieliźnianą wsnuwają oponę
Czystego płótna — złotych nici blaski,
Szyjąc narodzin suknie tym, co wchodzą
Tutaj, gdy istność swą przez śmierć odrodzą.
Może się zlęknie, może niemy stanie?
Wtedy na ustach mu usta swe złożę
I swoją miłość opowiem, a może
Zniknie w niem wszelki lęk i pomięszanie,
A Święta Matka w złotej aureoli
Z błogiem uśmiechem mówić mi pozwoli.
I poprowadzi nas sama dłoń w dłoni
Tam, gdzie przed Panem tłumnie dusze klęczą
A wszystkie strojne siedmiobarwną tęczą,
A każda perły radosnych łez roni.
Śpiewaniem witać nas będą anieli
I cytr muzyka niebo rozweseli.