A kiedy się krwawe kończyły rozprawy,
Zamroczył niebiosa północy cień krwawy.
Hunnowie, zmęczeni od ran i od bolu,
Tysiącem umarłych leżeli na polu.
Cofając się tłumnie, lecz Dytrych zwycięski
Wnet pogna za nimi, łez zwiastun i klęski.
„Niechaj mi tu zaraz dwa konie przywleką,
Jak noc ma być jeden, a drugi jak mleko.
A oba niech będą bez skazy, bez wady —
Tak wielki chce Mano, bóg naszej gromady,“
Rumaków chcąc pary, tak Torda zwie stary,
I pali, i żarzy stos bożej ofiary.
Buchają płomienie na chwałę dla Mana —
I noc zda się zorzą wieczorną oblana.
„O pięknych wy Hunek synowie waleczni,
Nie traćcie nadziei, boście już bezpieczni.
Bo zemstę ofiarą już dosyć zrównano,
I znów się uśmiecha nam wielki bóg Mano.
Lecz zanim blask zorzy ozłoci sklep nieba,
Umarłych nam zacnie pochować potrzeba,
Bo gdybyśmy wraz nie złożyli ich w tumy,
To w gniewie by rzucił bóg na nas żar dżumy.“
Hunnowie słuchają słów mądrych kapłanów:
Połowa rycerzy wnet kopie śród łanów,
A druga połowa nagrobki układa,
Gdzie w ciszy ma spocząć umarłych gromada.
Wnet ziemię przynoszą z okolicy całej,
Budują kurhany dla braci swych chwały
Strona:Antoni Lange - Przekłady z poetów obcych.djvu/274
Ta strona została uwierzytelniona.