Strona:Antoni Lange - Przekłady z poetów obcych.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.

Żyje Bhagavat, który cały świat upaja!
Uśmiechem jego boska jest ułuda, Maja...
Na łonie mu błękitnych wód toczą się wstęgi,
Z jego kości stworzone gór olbrzymie kręgi,
Rzeki się w jego łonie lężą; jego głowa
Rodzi Wedy; dech jego — to burza gromowa;
A jego chód jest razem czasem i działaniem;
Spojrzenie jego oka jest wiecznem stwarzaniem;
Świat cały na błysk czoła jego tęsknie czeka!
Idźcie! droga daleka, a życie ucieka!

I Ganga w fal uśpionych pogrąża się tonie,
Jak promień, gdy go ciemność, nielitośna chłonie.
Jak słoń, który ciężkiemi stopami ucieka
Z lasu, gdy nagły pożar w szkarłat go obleka,
I który śród ognistych tych rycząc gałęzi
Ledwie oddychać może, gdy go żar ich więzi,
I płomienie na drżącem zostawia mu ciele,
Rzuca się w świeżej wody ożywcze kąpiele —
Tak mędrcy, którym serce robak zgryzot toczy
Czują, że na głos Gangi schną im łzawe oczy —
Siedemkroć wyciągnąwszy ramiona ku fali,
Imię twe, Opiekunko, ze czcią powtarzali,
Dziewico boska, córo Himawaty święta!
Co niegdyś zamieszkałaś niebios firmamenta
Ażci król Poświęcenia, groźny Bhagirata
Kazał w nieprawej woli zejść w noc tego świata.
Później siedemkroć twoje błogosławiąc imię,
Opuścili tę Rzekę i lasy olbrzymie,
I do krain, gdzie stoją niebotyczne góry
W żary słońc południowych i w burz nocnych chmury,
Mimo, że klęski grożą i śmieją się ludzie,
Z zamkniętem okiem dążą ku swych serc ułudzie.