Pan Seweryn siedział w swej jadalni starokawalerskiej — przy herbacie wieczornej i kończył zapiski na dzień jutrzejszy.
„W sobotę, o gdz. 7-mej, być na posiedzeniu Towarzystwa Spraw Bezużytecznych“.
Gdy już wskazania zajęć sobotnich były systematycznie zanotowane — pan Seweryn wziął do ręki „Kurjer Wieczorny“. Przerzucił swym zwyczajem bardzo szybko artykuł wstępny, przegląd polityczny, telegramy, feljeton, wiadomości bieżące — i odrazu dziennik otworzył na tej stronicy, na której mieszczą się zawiadomienia o ślubach i nekrologja, gdyż wogóle najwięcej go zajmowało — kto się ożenił i kto umarł w Warszawie.
I naraz oczy jego padły na następujące słowa: „Ś. p. Leokadja z Orczyków Dunoyer, wdowa po pułkowniku N. ułańskiego pułku gwardji, po krótkich, lecz ciężkich cierpieniach zmarła w wieku lat 51“. Dalej była wzmianka o dniu i godzinie pogrzebu: nikt na ten obrzęd nie prosił. Zmarła widocznie krewnych nie miała: ktoś obcy pewnie zajmował się jej pogrzebem, choć nie była to osoba nieznana w mieście; owszem, imię jej często figurowało, zwłaszcza w rubryce dobroczynności.
Pan Seweryn, przeczytawszy to nazwisko, aż się podniósł na krześle.
Strona:Antoni Lange - Róża polna.djvu/64
Ta strona została uwierzytelniona.
TESTAMENT.