Strona:Antoni Ossendowski - Nieznanym szlakiem (1924).djvu/100

Ta strona została przepisana.

Piotr Kowal pracował jako felczer w szpitalu miejskim, ale porzucił go i przeniósł się do wielkiej wsi, położonej tuż nad brzegiem Bajkału. Przez tę wieś przejeżdżały zwykle rodziny wieśniaków, których rząd posyłał na osiedlenie do nowych obwodów na Syberji. Byli to schorowani, zgłodniali i zrozpaczeni ludzie, którym pomoc lekarską niósł student — Polak. Leczył po wsiach okolicznych i wszędzie spotykano go z szacunkiem i miłością. Bogaci chłopi syberyjscy, Kozacy, właściciele kopalni złota płacili mu hojnie i Kowal wkrótce posiadł znaczny kapitalik. Znali go jednak nie tylko bogaci, lecz i ubodzy chłopi, których los rzucił na Syberję. Ci nie mogli płacić, ale zato modlili się za niego i błogosławili. We wsi, gdzie mieszkał, założył szkołę i zaczął uczyć dzieci mieszkańców. Pracował przez dzień cały, ale męcząca trwoga i ból głęboki nie ustępowały mu z serca. Myśl co chwila powracała do ukochanej dziewczyny i najgorsze przypuszczenia, że jest chora, lub że umarła, ścinały mu krew w żyłach. W pracy i udręce ustawicznej żyjąc, pewnego razu dowiedział się o wyspie Olchon, o ponurej Tała-Uchuł.
Zrozumiał, że praca w straszliwych warunkach tej wyklętej miejscowości będzie prawdziwie dobrym, miłym Bogu uczynkiem i będzie w stanie pochłonąć go całkowicie.
— A może — mignęła mu kilka razy myśl — zachoruję tam i umrę...