Strona:Antoni Ossendowski - Po szerokim świecie.djvu/64

Ta strona została przepisana.

gardy dla mnie! Nie jesteś wielkim Ty, Rassul Mohamed, bo nie ochroniłeś mego życia i mej duszy od piekła męki, rozpaczy i tęsknoty! Nienawidzę was!..
Ibrahim ben Izmał-Dzi-El-Nun umarł samotny i niepogodzony ze swoim bogiem. Pamięć o nim została w smętnych pieśniach Uled Nail i w podwójnej nazwie tej miejscowości — Tek-Delf.
Monsieur Teophile Glacier skończył opowiadanie i zamyślił się.
Nie przerywałem mu, gdyż spodziewałem się jakiejś psychologicznej uwagi, których nie szczędził ten zabawny „cantonier“, cały przesiąknięty czerwonem winem, dymem fajki i staremi legendami. Nie zawiodłem się, gdyż wkrótce podniósł głowę i rzekł:
— Dziwny to twór — kobieta! Uszlachetnia mężczyznę nie tylko, gdy wzbudza i podtrzymuje w nim miłość, lecz nawet gdy zadaje mu cios, mękę i udrękę, gdy rzuca go w otchłań zbrodni lub rozpaczy! O, kobiety trzeba znać! Należy się im ubóstwianie, szacunek, lecz i... lęk przed niemi... Tak, mój panie! Ale pragnienie mi dokuczać zaczyna i gardło mi wyschło na pergamin. Chodźmy do „buvette“ na lampkę kebir‘u.
Poszliśmy...



EPOKA TRZECIA.

Z „buvette“ wyszliśmy, gdy już ściemniło się na dobre. Idąc ulicą Tek-Delfu, minęliśmy jeden z większych domów tubylczych, nad którym powie-