Strona:Antoni Ossendowski - Po szerokim świecie.djvu/76

Ta strona została przepisana.

cie muzułmańskim wydaje mi się bardzo realnem i miarodajnem. Słyszałem już takie zdanie, będąc w Rosji, od mułłów i muezzinów tatarskich i kirgizkich w czasie, gdy młodoturcy zdetronizowali po raz pierwszy sułtana i uwięzili go w Salonikach. Dla ludów o psychice religijnej i tradycyjnej przytoczone fakty stanowią klęskę i katastrofę całego ich światopoglądu, co powinno mieć niezawodny i potężny wpływ na sprawy polityczne w pierwszym rzędzie.
W ten sposób widzimy, iż Islam współczesny nie posiada ogólnie uznanego Imama-wodza, poszczególni zaś wodzowie nie mają dość wpływów, uroku i siły i nie mogą się odważyć wznieść wielki zielony sztandar Proroka, w znak „świętej wojny“ świata muzułmańskiego przeciwko światu chrześcijańskiemu. Każden taki śmiałek będzie krytykowany, nieuznawany i nawet zwalczany przez samych wyznawców Islamu.
Zdaje się, że zwycięski wódz Arabów z Riffu — Abd-El-Krim zamierza targnąć się na taką niebezpieczną dla białej rasy w Afryce, lecz jeszcze bardziej niebezpieczną i ryzykowną dla niego samego awanturę. Sądząc z moich własnych wrażeń, może on przyczynić dużo powikłań europejskiej polityce kolonjalnej, lecz niezawodnie zginie pośród wielkich niesnasek i sporów swoich współwyznawców.
Jednakże, niebezpieczeństwo ze strony Abd-El-Krima istnieje. Abd-El-Krim posiada już tak znaczną armję, że nie tylko się opiera wszelkim wysiłkom hiszpańskich wojsk, lecz nawet bardzo pomyślnie walczy z niemi. Ta armja wkrótce zacznie