Nie wiem, co teraz robi Billy Clagg... Wiem tylko, że z pewnością nabrał tak pożądanej uczoności i dolarów. Zamiast otwierania ostryg, być może, zakłada teraz fabryki samochodów, kopalnie miedzi, bank lub olbrzymi kino-teatr.
Nie wiem tego, lecz spokojny jestem o mego Billy! Stać się wielkim businessmanem dopomoże mu amerykański rozmach — rozmach nie marzycielstwa i bezczynnego pożądania, lecz rozmach myśli, przedsiębiorczości i zdrowego umysłu współzawodnictwa „bez kopania dołków pod bliźnim“, jak się wyraził, ale zato z wytężeniem wszystkich danych mu od Boga i natury sił, skierowanych na to, aby się stać „the greatest“, the most powerful i — „the best“.
W r. 1901 byłem na Bajkalskiem jeziorze na Syberji, gdzie zwiedzałem z polecenia rządu rosyjskiego niektóre pokłady pożytecznych minerałów. Podczas tej podróży w dwuch miejscach słyszałem od Buriatów i Tunguzów, — tych koczowników i myśliwców mongolskich, cały szereg podań. Z nich uderzyła mnie wtedy legenda, którą słyszałem około przylądka Szamanów i w jaskiniach w górach Khamar-Daban, a która głosiła o podziemnem państwie Magów i o panującym w nim Królu Świata.
Pamiętam, że wykorzystałem te słyszane legendy w feljetonach, drukowanych w pismach, lecz póź-