stępnych zakątkach Indji, w klasztorze Taszi-Lumpo w Tybecie, a może w dziesiątkach innych miejsc — naprzykład w podziemiach klasztornych Indji i Tybetu, w lochach pagód na Hindusie i Gangesie, w Sjamie, Kambodży, Laosie, w jaskiniach lamaickich i brahmińskich pustelników, w podziemnych miastach Meksyku i Peru i w wielu innych miejscach. Myślę, że powiązanie i połączenie tych dwóch tajemniczych kwestyj Atlantydy i Agartha pomoże do rozwiązania bądź co bądź porywającej wyobraźnię zagadki, a być może, będzie to miało w naszej niespodziewanej, brzemiennej w wypadki dobie wielkie znaczenie ogólnoludzkie ponieważ ma rację p. René Guénon, pisząc na zakończenie swego artykułu w „Atanòr“:
„Obecnie zdarzenia następują po sobie z taką szybkością, że wiele rzeczy, których powody nie objawiają się tymczasem bezpośrednio, mogłoby znaleźć, i to o wiele prędzej, niżby się zdawało, zastosowanie zgoła nieprzewidywane“.
Wyprężywszy swe piersi skalne i ramiona, z głazów prastarych, rozrzuciwszy na wszystkie strony świata, piętrzyły się ponure Nań-Szanie. Nad niememi przepaściami wisiały w powietrzu orły górskie