Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/121

Ta strona została przepisana.

po upadku dynastji najeźdźców, zburzyli ten mur i z jego gliny i cegły wybudowali tuż za murem olbrzymie miasto — Chiński Pekin. Wolf pokazał Maleckiemu resztki muru Chanbałyka w pobliżu bramy An-Ting-Men. Skrzętni Chińczycy wciąż jeszcze zwozili stąd cegłę i bryły stwardniałej na kamień gliny. W nowym murze, wzniesionym z kamienia, istnieje kilka bram; do nich prowadzą wielkie drogi chińskie. Temi drogami od wieków szły karawany kupców z Jantse-Kiangu, daleko na południe i zachód, a więc do Indyj, Persji, Rosji i do Azji Mniejszej, gdzie tajemniczy Wschód, hołdujący nauce mądrego, powściągliwego Buddhy, stykał się ze wspaniałym wtedy Zachodem, gdzie kwitły kultura, sztuka i mitologja grecka. Jedna z bram Hwa-Men, pozostała po potomkach Dżengiza Chana, widziała epilog wielkiej tragedji dziejowej. Przez nią w ciągu całego XIII stulecia, wchodziły tłumy jeńców, których wlekli z Zachodu jeźdźcy mongolscy. Byli to słowianie różnych szczepów, składających ówczesną Rosję, Węgrzy, Polacy, tubylcy z Kaukazu i Krymu. Tu, po krwawych walkach na ojczystej ziemi, rzucił ich los na poniewierkę, niedolę i śmierć w niewoli.
— Dużo, dużo naszej krwi i łez wsiąkło w tę starą, miljony razy przekopaną ziemię! — myślał z westchnieniem Malecki, słuchając objaśnień Wolfa.
— Stąpam w tej chwili po ziemi, z którą się zmie-