Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/123

Ta strona została przepisana.

jących się z bezbrzeżnych stepów zachodu, lasów i gór północy, i chroni obecnie od białej rasy, która włazi tu przez wszystkie szpary, niosąc ze sobą wyzysk i rozpustę. Mocny to, trwały mur, mój przyjacielu, przetrwał tyle wieków, wytrzymał tyle fal wzburzonego oceanu ludzkości!
— Przecież proszę pamiętać, że to cesarz Tsin-Szi-Hwang-Ti wybudował go, a tę olbrzymią pracę wykończył w trzecim wieku przed chrześcijańską erą!
— Ile legend istnieje z pewnością o początku budowy muru! — zawołał Malecki.
— O tak! — odpowiedział Wolf. — Najważniejsza z nich jest wprost mistyczna. Opowiem ją panu. Gdy cesarz obmyślał budowę muru, zjawił się u niego nieznany pustelnik i przyniósł ze sobą olbrzymi kamień. Wszyscy się dziwili, że człowiek mógł unieść taki ciężar na sobie. Pustelnik, złożywszy cesarzowi etykietalne „kotou“, czyli pokłony do ziemi, rzekł: „Wielki władco, którego bóstwo nazwało „pierwszym niebiańskim cesarzem“, jestem posłańcem ducha, mającego siedzibę na szczytach „dachu ziemi“ — Himalajów. Przysłał ci ten głaz, każ go zetrzeć w proch i po ziarnku dodawać do wapna, którym będą wiązane kamienie wielkiego muru. Mur ten ma objąć podług sprawiedliwości tylko ziemię Pe-Siniu — od oceanu na południo-zachód, a skoń-