Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/131

Ta strona została przepisana.

z tajników leśnych, z ziemi i nawet z dna rzek wyłoniły się na światło dzienne ukryte skarby duchowe. Lecz brakowało niektórych ksiąg. Wtedy zjawił się uczony ślepiec Ko-sze-Fu i na pamięć dosłownie wyrecytował połowę „Księgi historji“, a młoda uczona dziewczyna dokończyła reszty. Ostatecznie zebrano wszystko i zapisano na tych płytach z czarnego marmuru... Ale chodźmy już do Konfucjusza, twórcy tych skarbów ducha!
— Na czem polega nauka Konfucjusza? — spytała Orliczówna.
— O tem można długo lub krótko mówić! — odparł Wolf. — Konfucjusz stworzył religję społeczną, osnutą na moralności i etyce socjalnej. Niebo go mało interesowało i pociągało. „Szanujmy bogów“ — mówił do swych naśladowców, — „lecz trzymajmy ich zdala!“. Obrażał tem powiedzeniem swego współzawodnika deistę Lao-Tze, lecz nie zrażał się tem. Życie rodziny, małej grupy przyjaciół, społeczeństwa i państwa, stosunek ojca do rodziny, synów do rodziców, przyjaciela do przyjaciela, obywatela do władz, poddanego do cesarza — to były tematy jego rozmyślań, wniosków i nauki. Dla każdego utrwalił etykietę zewnętrzną i tą etykietą spowił Chiny na 26 wieków... Spowijaki te nie zmurszały i dożyły aż do naszych czasów — czasów pary i elektryczności, gazów trują-