Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/159

Ta strona została przepisana.

któremi niby krwawe potwory dążyli na zachód i wschód wielcy zdobywcy? Tymczasem — Chiny wszystko widziały, wszystko przeżyły, pamiętają wiek Atlantydy, z doświadczenia dziejowego wzięły coś nieśmiertelnego i przetrwały nienaruszone. Chiński mur, zdawało się, bronił je od najazdu burzących państwa i cywilizację czynników. Wielkie Chiny! Tajemniczy naród-zagadka!...
Wolf pokazał Maleckiemu cały szereg mniejszych ołtarzy i świątyń, a więc Czi-Ku-Tan, gdzie cesarz zanosił modły o urodzaje; świątynie, w których wypoczywali cesarze; budynki gdzie zamieszkiwali liczni uczestnicy ceremonji, lub gdzie składano ofiary. W północnej części gaju leżało pustkowie, zarośnięte wysoką trawą. Malecki oglądał tu kilka olbrzymich kamieni; podług legendy miały one upaść z nieba. Badania europejskich uczonych dowiodły, że były to istotnie meteoryty. Upadły zaś, jak twierdzą kroniki, za panowania mitologicznego cesarza Ju, a ułożyły się w ten sposób, że stanowiły hieroglif, oznaczający radę bóstwa w jakiejś, ważnej dla Chin dobie.
Niedaleko od świątyni Nieba wznosi się „ołtarz Szen-Nunga“. Tonąca w pięknym gaju świątynia poświęcona jest pamięci cesarza Szen-Nunga, który panował około 6300 r. przed naszą erą. Był on tym dobroczyńcą Chin, który nauczył ludzi użycia i hodowli niektórych roślin, jak np. ryżu, prosa, pszeni-