Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/173

Ta strona została przepisana.

— Nie, — odparła. — Nawet nie wiem teraz, co mam z nim uczynić?
— Cóż więc wywołało zerwanie pani z hrabiną? — pytał dalej.
— Książę Razza, który narazie postępował w stosunku do mnie za radą swojej kochanki, nieoczekiwanie „zaofiarował mi swoją rękę i serce“, jak to się mówi w bulwarowych powieściach.
— A pani? — rzucił pytanie.
— Ja? Ja wyśmiałam go. Wczoraj wyśledził mnie na ulicy gdym powracała z czytelni, gdzie brałam dla hrabiny książki, zaczął przekonywać mnie, że musimy odrazu wyjechać i pobrać się. Powiedziałam mu na to, że zapewne chce wyłudzić od hrabiny sporo pieniędzy na rozwód ze mną. Wtedy zaczął przysięgać, że kocha mnie, później porwał mnie i zaczął całować...
Opowiadając o tem, zarumieniła się, oczy jej błyszczały, usta drżały.
— Więc to pani spoliczkowała wczoraj księcia Razza? — wykrzyknął Malecki, zrywając się z krzesła.
— Skąd pan się o tem dowiedział? — spytała, podnosząc na niego zdumione oczy.
Opowiedział jej o całem wczorajszem zajściu.
— Rozumiem wszystko! — zawołała Orliczówna. — Gdyby nie było świadka, Razza ukryłby swoją