Malecki, zwiedzający miasto samotnie, spotkał tu Du-Saja, który szedł do Wuczangu, więc przyłączył się do niego i nie pożałował tego. Lubił historję i legendy, w Wuczangu zaś kupiec opowiedział mu coś, co zainteresowało go.
— Miasto jest podzielone na dwie równe części przez „Wężowe wzgórza“, — mówił Chińczyk. — Kilkanaście lat temu te pagórki przecięto nową drogą kołową, i jednocześnie miejscowy gubernator zaczął chorować na wrzody na szyi. Chińscy lekarze oznajmili, że przyczyną choroby mandaryna jest przecięcie drogą grzbietu i szyi węża, ukrytego w pagórkach. Gubernator kazał natychmiast zasypać drogę i... powrócił do zdrowia.
Du-Saj uśmiechnął się szyderczo i ciągnął dalej:
— Jednakże republikanin-gubernator nie tylko przeciął te wzgórza szeroką drogą, lecz przewiercił je tunelem i do dnia dzisiejszego cieszy się wspaniałem zdrowiem. Właśnie będę go za chwilę widział w swoich sprawach...
Czekając na swego chińskiego towarzysza, Malecki wstąpił do herbacianego domku. Był to rodzaj kawiarni, czy baru, gdzie można było napić się doskonałej herbaty z chińskiemi ciastkami lub angielskiemi biszkoptami, dostać lekką zakąskę i kieliszek anyżowej wódki — „majgało“, koniaku francuskiego lub amerykańskiej „whisky“. Malecki zupełnie przypad-
Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/190
Ta strona została przepisana.