Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/199

Ta strona została przepisana.

zarze oglądał wyroby miejscowych majstrów i podziwiał ich artyzm. Wszystkie sąsiednie miasta, jak Siangtan i inne, słyną z podobnych wyrobów, jednak głównym rynkiem dla nich od wieków jest Czangsza.
Chińczycy, po uzyskaniu potrzebnych przepustek, zaprosili Maleckiego do restauracji na obiad, obiecując mu dużo niespodzianek i wspaniałych potraw, gdyż miał to być słynny zakład na całe Chiny, a nosił bardzo obiecującą nazwę „Radość sytego człowieka“.
Gdy towarzystwo weszło na salę, nikogo z gości w niej nie zastali. Biało ubrani lokaje nieruchomo stali przy ścianie, wcale do przybyłych klijentów się nie zbliżając, lecz gdy jeden z kupców głośno klasnął w dłonie, cały tłum usługujących wybiegł i powrócił po chwili — prowadząc otyłego, czerwonego jak piwonja chińczyka-maître d‘hôtelu. Ten zbliżył się z niskiemi ukłonami, wyrzucając z siebie razem z głośnem sapaniem potoki najbardziej wyszukanych komplimetów, co później objaśnili Maleckiemu jego towarzysze.
Maître d‘hôtel rozpoczął długą odę na cześć swego zakładu. Rozpoczął od wymienienia przeróżnych znakomitości, które przez 200 lat istnienia „Radości sytego człowieka“ raczyły się przysmakami chińskiej kuchni. W tej liście najbardziej znanych gości bez ustanku się powtarzały słowa „syn tanga“, co