wodnie odrazu złamałyby się, gdyby nie były umocowane w cieniutkich złotych futerałach. Chodząc i biegając po grubych i miękkich kobiercach, „Si-fe“ zabawnie kołysała się na cienkich nóżkach, gdyż posiadała „złote lilje“. Rzeczywiście stopy miała drobniutkie, ostro zakończone, jak kopytka, gdyż nogi były od dzieciństwa pokaleczone. W Chinach służy to za dowód wysokiego pochodzenia lub bogactwa i jest najwięcej cenione. Lecz podróżnik, zwiedzający kraj, ukryty przed światem za wielkim murem, omyliłby się niezawodnie, gdyby wszystkie posiadaczki „złotych lilij“ uważał za arystokratki. Obok kobiet z dawnej tytułowanej szlachty lub z rodzin wyjątkowo bogatych istnieje jeszcze jedna kasta, gdzie ta cecha jest niezbędna. Są to „kwiaty wesołości“ — artystki i „kielichy słodyczy“ — kapłanki miłości. Do tej właśnie kasty należała mała „Si-fe“, z pewnością sprzedana przed kilku laty przez rodzinę specjalnym przedsiębiorcom, którzy obdarzyli ją „złotą lilją“ i rzucili zatem w wir rozpustnego życia na „łodziach kwiatowych“.
Malecki znał mandaryński język chiński, więc coś niecoś rozumiał z tego, o czem opowiadała mu mała, umalowana niby laleczka porcelanowa „Si-fe“.
Był zdziwiony wyuzdaniem tego dziecka o niewinnych ustach i nie mrugających, nie rozumieją-
Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/222
Ta strona została przepisana.