ły do życia pewien proceder, uprawiany przez trędowatych w Kantonie. W okolicach „miasta zmarłych“ leży „dolina sprawiedliwości“ czyli miejsce kaźni. Tu kat ścina głowy chunchuzom, piratom i zbrodniarzom, skazanym przez sąd na śmierć. W okresach częstych walk politycznych w „dolinach sprawiedliwości“ umierały od ręki katów setki i tysiące przeciwników tego lub innego rządu, a wtedy w ponurej dolinie lała się krew.
W Azji śród trędowatych istnieje zabobon, że choroba znika bez śladu po przyjęciu kąpieli ze świeżej krwi ludzkiej. Jak wiadomo, ten przesąd od czasu pierwszej wyprawy krzyżowej rozpowszechnił się także w Anglji i Francji, gdzie krwi używano dla leczenia trędowatych. W Chinach, nawiedzeni tą chorobą poszukują krwi, a w tym celu nieraz porywają małe dzieci i mordują je w najokropniejszy sposób. Naturalnie, że „dolina sprawiedliwości“ dostarcza dużo materjału dla tak straszliwej kuracji.
Chińczyk opowiedział Maleckiemu, że trędowaci czają się przy miejscu kaźni i czyhają na trupy straconych. Podług prawa ciała zabitych pozostawiane są na trzy doby na miejscu stracenia, więc mieszkańcy podziemnych legowisk natychmiast po wykonaniu wyroku i odejściu urzędników rzucają się do trupów, napełniają naczynia ich krwią i biegną do swych nor, gdzie o północy odbywa się kąpiel.
Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/234
Ta strona została przepisana.