Powróciwszy do Nankinu, Malecki natychmiast przywołał znajomego przewodnika z hotelu „Bridge“ i zaczął umawiać się z nim o wycieczki do bliższych i dalszych okolic Nankinu. Anglik poradził mu, aby zapoznał się z nieliczną kolonją cudzoziemską, rezydującą w starej stolicy i razem z paru Amerykanami-sportowcami udał się do prowincji Anhui, gdzie miała się odbyć wyprawa myśliwska na jezioro Czon-hu.
— Tam pan zobaczy starożytne, nie tknięte postępem życie chińskie! — mówił przewodnik. — Tam też łatwo o spotkanie z bandami chunchuzów i jeszcze bardziej niebezpiecznemi tłumami bezrobotnych kulisów. Jest to bardzo barwny i charakterystyczny objaw dla Chin! Epoka wielkich władców przed wiekami i okres republikański współczesny w niczem nie zmieniły cech narodowych.
Wieczorem Malecki, czując się po ostatnim ataku choroby niedostatecznie silnym, postanowił wypocząć w Nankinie przez parę dni. Zaproponował sym-