a gdy zbliżyła się do drzwi buduaru, doszły ją wzburzone głosy Aury i księcia.
— Pan powinien nalegać na pojedynek z Maleckim! Książę z najstarszego rodu rycerskiej szlachty nie może puścić płazem słów tego mieszczucha. W przeciwnym razie wstęp do mego domu będzie panu wzbroniony. To — hańba!
Orliczówna nieraz mimowoli przyłapywała urwane rozmowy Aury z kochankiem. Mówili do siebie zwykle na „ty“, oficjalny ton słyszanej teraz rozmowy zdziwił ją a zastanowił bardzo. Stała przy drzwiach i wahała się, co ma zrobić.
Spostrzegłszy służącą, szepnęła do niej:
— Pani jest zajęta, gdy się zwolni, wtedy przyjdę!
Już odchodziła, gdy drzwi buduaru gwałtownie się otworzyły i wybiegła hrabina, blada i drżąca; oczy jej mrocznie połyskiwały; palce kurczowo zaciskała w pięści.
— Pani ośmiela się podsłuchiwać pode drzwiami! — krzyknęła. — Kazałam pani czekać w swoim pokoju. Po co pani przyszła tu?
Krzyczała coraz głośniej, ordynarniej i tupała nogami.
Orliczówna przybladła, w jej oczach zamigotały błyskawice gniewu. Wysoko podniosła głowę iż spokojnym głosem powiedziała:
— Będzie pani łaskawa nie zapominać się w roz-
Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/249
Ta strona została skorygowana.