Od tego wieczoru, hrabina del Romagnoli była codziennym gościem u Maleckiego. Wobec opinji publicznej zachowywała się z taką arogancją, że wszystkie plotki wkrótce ustały, pomimo, że dawno już upłynął termin odjazdu hrabiny, ona wciąż jeszcze pozostawała w Tokio. Po skończonej pracy, Malecki powracał do domu, przebierał się i czekał na piękną Włoszkę. Razem z nią jadał obiady i kolacje w najwspanialszych hotelach lub też w intymnych restauracjach japońskich, w otoczeniu najwykwintniejszych gejsz. Tu w gabinetach, zasłanych białemi „totami“ ze słomy ryżowej przy małych stolikach, siedząc na miękkich poduszkach, raczyli się soczystem „skijaki“, zagryzając go białą słodką rzodkwią „dajkon“ i popijając ciepłą wódką „sake“. Gejsze śpiewały im, tańczyły lub urządzały mimiczne przedstawienia. Na zakończenie Malecki przebierał się w kimono lub stroje samurajów i improwizował przy dźwiękach dyskretnej „koto“ lub melancholijnego „sa-