Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/78

Ta strona została przepisana.

— Pan psuje mi cały handel. Zostanę bez swego procentu, który dostaję od właściciela kiosku.
— Niech się pani nie obawia! — mówił, zaglądając jej w oczy. — Kupują nowe, starawe i całkiem stare Times‘y, Daily News‘y, Morning Post‘y, Journal de Pekin, ale pani musi mi wszystko opowiedzieć.
Orlicz po krótkich słowach opowiedziała, że skończyła konserwatorjum w Moskwie, ale po wybuchu rewolucji bolszewickiej razem z matką posuwały się od miasta do miasta na wschód, aż dotarły do Szanchaju. Tu długo nie mogły znaleźć zarobku, aż nareszcie zaczęła sprzedawać dzienniki, a matka znalazła posadę ochmistrzyni w małym Boarding-Housie. Później przez jednego z lokatorów artystka dostała zaproszenie do Karltonu, lecz wynagrodzenie było tak liche, że nie mogła przerwać handlu dziennikami.
Opowiadała z prostotą i szczerością, za co Malecki odwdzięczył się jej opowiadaniem o sobie, nie wspominając jednak o hrabinie del Ramagnoli. W końcu prosił znajomej o pozwolenie odprowadzenia jej do domu i o przedstawienie się matce. Pani Orliczowa, sędziwa staruszka, spotkała go uprzejmie, lecz gdy Halina wyszła z pokoju, aby przyrządzić herbatę, zwróciła się do Maleckiego ze słowami:
— Różni ludzie bywają na świecie, mój kochany panie. Jedni przychodzą z czystem sercem, inni —