Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/89

Ta strona została przepisana.

Około 3-ciej w nocy dopiero opuścili Karlton i odwieźli artystkę do domu. Przy bramie Boarding house‘u czekała na nią Orliczowa, niespokojna o córkę.
— Nigdy tak późno nie powracałaś do domu, Halu! — rzekła złamanym głosem staruszka.
— Ale też nigdy nie przynosiłam takich nowin, jakie dziś przynoszę, matuchno! — zawołała, okrywając pocałunkami jej twarz i ręce, córka. Jęła z ożywieniem opowiadać o wszystkiem co zaszło, o dobroci Maleckiego i o wspaniałomyślności hrabiny del Romagnoli. Powoli rozchmurzyła się twarz staruszki, zaczęła się uśmiechać, dziękować, aż nareszcie klasnęła w dłonie i zawołała:
— Pani hrabina jest cudzoziemką, ale myślę, że jej się podoba nasza polska biała kawa; proszę nie odmówić i wstąpić do nas.
— Zabawna przygoda! — śmiała się ubawiona Aura. — Przypomina to hiszpańskie karnawały, pełne niespodzianek. Dziękuję pani bardzo, bardzo chętnie przyjmę zaproszenie!
Wkrótce, popijając wyśmienitą kawę i prowadząc ożywioną rozmowę, towarzystwo doskonale się bawiło.
Na pożegnanie hrabina przypomniała swoim nowym znajomym, że mają pakować swoje rzeczy, po-