Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/91

Ta strona została przepisana.



Następny dzień zeszedł wszystkim na przygotowaniu do podróży. Hrabina czuła się słabą i, leżąc na wygodnej sofie, komenderowała pakującemi jej stroje Chińczykami, wpadając co chwila w głęboką zadumę. Tarła wtedy sobie czoło i wpatrywała się w jeden punkt, coś ważnego obmyślając. Nazajutrz rano, Malecki posłał samochód po panie Orlicz i wkrótce wszyscy się spotkali w pociągu. Około 3-ciej popołudniu przyjechali do Pekinu.
Na peronie na spotkanie hrabiny zebrało się liczne i eleganckie towarzystwo.
Na czele zebranych stał niski, barczysty starzec z dużym bukietem w ręku. Był to hrabia Hieronimo del Romagnoli, otoczony swymi sekretarzami i paniami z najwyższych sfer europejskiego towarzystwa w Pekinie. Malecki, który z wagonu przyglądał się scenie, zwrócił uwagę na jednego z obecnych panów. Bardzo wysoki, zgrabny, o rasowej twarzy południowca, wywarł dziwne wrażenie na Maleckim. Zimne,