Strona:Antoni Piotrowski - Józef Chełmoński. Wspomnienie.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.

Drugi pamiętny »Rozchmał« był u nas. Józef był przebrany za pana Marszałka, to znaczy, że miał jakiś ogromny szlafrok w kwiaty, poduszkę na brzuchu i całą literalnie noc przesiedział na kanapie z fajką w zębach, miał ręce złożone na sztucznym brzuchu i kręcił wielkimi palcami, pomrukując na rozmaite tony: »Pot! mot! pój! mot pot mój« — i bawił się doskonale.


∗                                        ∗


Do charakterystyki stosunków paryskich posłuży fakt następujący. Jakiś Amerykanin przyszedł do Goupila, aby kupić obraz Chełmońskiego. Za warunek postawił jednak, że zapłaci tyle, ile będzie Goupil żądał, ale musi to być obraz Chełmońskiego najlepszy.
Goupil zapytał go, jakiego dowodu wymaga na to, że obraz dany jest najlepszy?
— Niech Chełmoński sam to stwierdzi — odparł Amerykanin.
Goupil zwrócił się do Chełmońskiego z prośbą, aby podpisał cyrograf, zredagowany przez niego, następującej treści:
„Je constate, que je considère le tableau ✕ comme une de mes meilleurs oeuvres« (Niniejszem stwierdzam, że uważam obraz ✕ jako jedno z najlepszych moich dzieł).
Wiele za ten cyrograf zapłacił Goupilowi Amerykanin, tego nie dowiedzieliśmy się nigdy.
Z artystów francuskich, Gêrome, Alfred de Neuville i Edward Detaille utrzymywali z Chełmońskim dość ożywione stosunki towarzyskie. Byli to na owe czasy najbardziej popularni malarze we Francyi. Oprócz nich paru młodych malarzy francuskich żyło z nim na stopie ściślejszych stosunków, między tymi był Avril, były oficer piechoty, który dziwnym trafem z postawy i twarzy przypominał Adama Chmielowskiego i miał tę samą prawą nogę odciętą, bo strzaskał ją pruski granat pod Gravelotte.
Opowiadał nam, że oficerom francuskim w linii tyralierskiej nie wolno było się kłaść obok żołnierzy, musieli stać. Przez to ogromna większość oficerów piechoty była zabita lub raniona. Niemieccy oficerowie kładli się podczas tyralierki o parę kroków za linią żołnierzy i przez to nie byli tak wystawieni na śmierć i rany.


∗                                        ∗


Pierwszą córkę Chełmońskich, Jadwigę, trzymali do chrztu: Bohdan Zaleski i pani Helena Modrzejewska.
Poezye Bohdana Zaleskiego, były ulubionemi czytankami Chełmońskiego.
Muszę tu zanotować dla pamięci zdanie Chełmońskiego, wypowiedziane w rozmowie z panią Heleną u pp. Godebskich w Paryżu.