Ziemniaki (grule) dawniej udawały się dobrze w tych twardych gruntach, ale od czasu zarazy, nie wydają ani połowy dawniejszego plonu. Uprawiając niewdzięczną ziemię wieśniacy, wyorują z niej ciągle kamienie, których nie wywożą, ale składają je na polu (oracynie). Z tąd to powstają te kopce porosłe trawą, krzewami i różnobarwnem kwieciem, które widać wszędzie na polach. Kępy te wprawdzie bardzo pięknie nieraz wyglądają, ale zajmują niemało ornego gruntu[1]. Wszyscy prawie gazdowie tutejsi bardzo rozległe posiadają grunta, które po większej części używają jako polany do wypasu kierdelów[2]. Gdyby to tak w krakowskim lub Powiślu istniało, byliby bogaczami, lecz tu nie wystarcza im owsa nigdy dłużej jak do Bożego narodzenia. Zaledwie więc odżywili się przez parę jesiennych miesięcy, rozpoczyna się znowu okropny, a tak długi przednowek. Wtenczas to dopiero głód i choroby w prawdziwy padół płaczu zamieniają dolinę Zawoi i wszystkie okoliczne. Skoro już z wiosną[3] zazielenią się wzgórza, wychodzą z chat swoich zgłodniali biedacy i jak bydlęta trawę i zielska zbierają. Od jakiegoś czasu rzucili się do kukurudzy którą Żydzi z sąsiednich sprowadzają Węgier i za lichwą z wielkim zyskiem rozdają gazdom, którzy mielą z niej mąkę i rozrobioną wodą używają za pokarm. Wśród tej biedy (rety) i z tak lichej strawy, powstają naturalnie rozmaite cierpienia; zjadliwy tyfus, cholera i inne choroby, okropnie tu panują. Nowszemi czasy powiększają tę nędzę czem raz więcej, panujące od roku 1865, rok rocznie prawie, ogromne słoty i nawalnice, które zwykle cały plon biednego Górala, jego żmudną pracę, w kilku godzinach niszczą. Tu jednak, chociaż serce się kraje, patrząc na te zniszczenia, i Góral sam wyrzeka
- ↑ Radzono im już wielokrotnie zwozić te kamienie do rzeki lub na drogę, lecz wstrzymuje ich od tego zakorzeniony pomiędzy nimi przesąd, że kto kamienie topi, ten wkrótce umrze, pominie, zmarni, według wyrazów Góralów.
- ↑ Kierdelami nazywają tu stada owiec, paszących się po górach. Pojedyncze lub mniejsze liczby owiec nazywają także mierlakami.
- ↑ Pożądany z wielką niecierpliwością czas wiosenny, który zwykle nazywają Jarzą, obchodzą w niektórych miejscach z okazałą radością.
pracowitości, tak korzystnego świadectwa.“ — Przepomniał jednak autor, iż Staszyc, kilkkarotnie zachodził w Karpaty i badał starannie każdy ruch Górali, zresztą podane ze strony autora powyższej broszurki wątpliwości, zastosowane są więcej do Górali z okolicy Żywca czyli Żywczaków.