dołać ciężkiej pracy, daleko mniej zarabia i zdrowie do reszty traci.
To wszystko jednak, co się tu o lenistwie do pracy Górali tutejszych powiedziało, zastosowuje się dziś prawie do ogółu mieszkańców w całym kraju. Tu jednak na Babigorszczyznie widzimy niektóre wyjątki, a nawet w wielu miejscach, odziedziczony od dawna przemysł miejscowy. Wyroby stolarskie z Suchej, Lachowic i Tarnawy, sprzedawane na jarmarkach w Suchej, Makowie i innych sąsiednich miejscach targowych, rozchodzą się po całym Beskidzie aż do Białej, Bielska i Orawy na Węgrzech. Garnczarstwo w Suchej, Skawie i sąsiedniej Rabce, zaopatruje całą okolicę w niezbędną potrzebę naczynia domowego, bez którego w każdym zakątku obejść się trudno. Niemniej ważnem jest tutejsza uprawa lnu i konopi, oraz płociennictwo. którego środkowym punktem hardlowem jest tutejsze miasto Jordanów; gdzie skupowane od Górali na targach płótno, w wielkich partyach, do 8000 sztuk rocznie, na Węgry, aż do Presburga i dalej sprzedawane bywa; chociaż nawzajem Węgry, szczególnie pobliski Kesmark, dostarcza znaczną ilość płótna farbowanego do ubioru Góralkom tutejszym, do którego dziś już wszystkie przylgnęły. Dawniej wyrób domowy płótna, czysto (biało) wybielony, był głównym materyałem odzienia górali tutejszych i służył do stroju tak w dnie powszednie jak i świąteczne, nawet w zimie, dziś czem raz więcej zastępują je sukna, sporządzane bądź w domu, lub nabywane już gotowe sukmany po jarmarkach.
Najżywsze życie zarobkowe objawia się jednak około fabryk żelaznych w Suchej, Makowie i Zawoji, chociaż prawdę powiedziawszy, tu wiele obcych szczególnie Niemców i zniemczałych Szlązaków, około nich się krząta, to jednak i Góral tutejszy, pragnąc zarobku, nieustannie prawie pracuje. Uprawa drzewa budulcowego w Skawicy, jest tu obok paszenia bydła (szczególnie owiec), najmilszem górali tutejszych zatrudnieniem. Wieś ta, rozsypana po obu brzegach rzeki Skawicy, u podnóża Babiejgóry, jest bardzo rozległa. Po obu stronach doliny ciągną się bardzo wyniosłe góry, odziane pięknemi jodłowemi lasami, w śród których tu i owdzie zielenią się śliczne polanki. Łąki różnobarwnem porosłe kwieciem, ścielą się po brzegach bystrej Skawicy, która z hukiem i szumem toczy swe spienione wody w kamienistem łożysku, i tym szalonym pędem, któremu się nieraz Góral dumnie przypatruje, zdradza zaraz górskie pochodzenie swoje i bliskość skalistej kolebki. Ta rzeczka jest prawdziwem dobrodziejstwem Opatrzności dla mieszkańców
Strona:Antoni Schneider - Babiagóra w Beskidach.djvu/17
Ta strona została przepisana.