jakowe w sąsiednich Babiegórcóm innych osadach, około Raby i bliżej Nowotarszczyzny widzimy. Życie tych ludzi, przy tak zdrowym powietrzu i wodzie, jakowa niemal we wszystkich osadach tutejszych jest podostatkiem, dochodziłyby do bajecznej starości, gdyby go zbytecznem używaniem napojów nie rujnowali; ale niedorosłe dzieci chodzą z rodzicami po karczmach i już kwiat życia zatruwają. Chłopiec 10 i 12 letni wypije sumiennie kwaterkę tęgiej wódki, a starsi już bez sumienia piją.
Wierzą wiele wrożbom i szalbierzom rozsiewającym je, z tąd lada odmiania powietrza, wznieca nieraz niemały popłoch w mieszkańcach. Jest wiele we wsi którzy z pewnych odznaków na niebie i zwierzętach, przepowiadają łagodność lub ostrość powietrza, posuchy lub powodzi; w tym względzie i Babiagóra niemałą odgrywa rolę. W czasie zaćmienia (zaonacenia) słońca nakrywają studnie, a wystawiają przed domem na dworze cebrzyki, aby słonko jakowej paskudy (szkody) nienarobiło.
Są z przyrodzenia lękliwi, i dosyć jest gdy zwierzchnik krzyknie surowo, a pozorny Herkules się przelęknie, i często bywa że zachoruje. W takim razie proszą o szczyptę włosów z głowy straszyciela dla nakadzenia chorego, poczem gdy kichnie, to i kryzys się kończy. Wielką obawę i uszanowania wzbudza w nich ubior wojskowy. Widać tu nieraz, iż ojciec witając własnego syna, czapkę zdiąwszy, w rękę całuje i mówi mu: panie wojak. Wielką też tu obawę sprawia exekucya wojskowa, praktykowana po mimo tego tu często, z powodu niepłacenia podatków, i niedopełniania innych powinności gminnych, do których niełatwo zastósować się dają. Są przecież u Górali pewne położenia i wypadki, gdzie pokazują wielką odwagę, jak to często bywa przy spławie drzewa, gdzie pomimo ich wielkiej zręczności, porwana wirem tratwa, uderzona o skałę, rozbija się i topi nieszczęśliwych. W tak okropnym razie, nie zbywa na poświęceniu się obecnych, kosztem własnego życia ratujących. Najlepszy bowiem pływacz, raptownie powalony, sam bez cudzej pomocy kierunku wziąść nie może; a pomimo, że co rok w każdej prawie wsi jeden lub kilku ich ginie, zawsze jednak idą ochotnie do spławu. Chociaż i ten bohaterski zapał kończy się z ujściem tylko rzeki Skawy do Wisły, gdzie ich już widok acz spokojnej jednak szerokiej już Wisły przeraża swoją majestatycznością. Tu już innych flisów najmować trzeba i ledwie niektórych swoich, do dozoru potrzebnych, dobrą zapłatą do dalszej żeglugi ująć można.
Strona:Antoni Schneider - Babiagóra w Beskidach.djvu/24
Ta strona została przepisana.