Strona:Antychryst.djvu/141

Ta strona została przepisana.

Pewna stara kobieta z ludu szepnęła mi do ucha, kiedy rozmawiałyśmy o carowej:
— Ona nie powinna panować; ani nie pochodzi z wysokiego rodu ani nie jest pochodzenia rosyjskiego; pamiętamy, jak przyprowadzono ją jako niewolnicę prawie bez odzieży, w samej koszuli i oddano w ręce straży. Strażnik, jeden z naszych oficerów, dał jej kaftan. Bóg jeden wie, kim ona jest. Twierdzą, że prała bieliznę z Finlandkami.
Przypomniałam sobie te słowa, kiedy księżna, pozdrawiając carową, schyliła się zgodnie z etykietą, aby pocałować jej suknię. Co prawda, carowa nie pozwoliła na to; sama uścisnęła księżnę. Ale mimo to jakaż to ironia losu! Księżniczka Wolfenbuttel, wnuczka wielkich Welfów, którzy rozdzielali korony cesarzom niemieckim na długo przedtem, zanim słyszano cośkolwiek o Hohenzollernach i Habsburgach, całuje kraj szaty tej kobiety, która prała bieliznę z Finlandkami!

4 maja.

Po kilku dniach ciepłych, dniach lata, znowu nastała zima. Wicher, zimno, wilgotny śnieg, deszcze. Po Newie płyną lody z Ładogi. Opowiadają zresztą, że śnieg pada tu czasem i w czerwcu.
Nasz »pałac« jest tak źle utrzymany, że ma dziurę w dachu. Podczas nocy, kiedy padał silny