deszcz, ulewa zalała pokój księżnej. Na szczęście woda padała z boku łóżka; kałuża rozlała się na środku.
Sufit jest ozdobiony allegorycznem malowidłem: płonący ołtarz, otoczony różami; z obu stron amorki z dwiema tarczami, na których widnieje orzeł rosyjski i koń brunszwicki; między obiema tarczami dwie ręce złączone z napisem: Non unquam junxit nobiliora fides, »nigdy wierność nie złączyła szlachetniejszych serc«. Na ołtarzu widać plamę wilgoci, z płomienia hymenu spływa woda brudna i czarna.
Przypominałam sobie wywody archeologa Ekkarta; wykazywał on, że narzeczony i narzeczona pochodzą z rodu władcy bizantyńskiego Konstantyna Porphyrogeneta. — Ładny kraj, gdzie deszcz pada na łoże małżeńskie potomków Porphyrogeneta.
Książę-następca ukazał się nareszcie; mieszka on samotnie w innem skrzydle domu; niekiedy nie widzimy go przez całe tygodnie. Między małżonkami doszło do rozmowy. Wysłuchałam jej ze sąsiedniego pokoju, gdzie czekałam na rozkaz księżnej. Na wszystkie jej prośby i skargi w sprawie Gideonowa, w sprawie wstrzymanej pensyi, odpowiedział książę, wzruszając ramionami: