Strona:Antychryst.djvu/212

Ta strona została przepisana.

sie-Ojcu!« Co prawda łączenie podobnych przeciwieństw, to szczególny talent Rosyan — nam Niemcom chwała Bogu nie pojęty.
— My Rosyanie — mówił mi raz sam carewicz — miary w niczem utrzymać nie umiemy; zawsze błądzimy na skrajach, po przepaściach.
Jej Wysokość po upadku na wschodach czuła ból w lewym boku. »Jakby po całem mojem ciele ktoś kłuł mię szpilkami« — mówiła mi; ale na ogół była spokojna. Można by sądzić, że coś wiedziała i roztrzygnęła, że roztrzygnięcia tego nikt już nie zmieni. O carewiczu nigdy już ze mną nie mówiła i nie skarżyła się wcale na los. Raz tylko powiedziała:
— Uważam zgubę moją za nieuniknioną. Ufam, że cierpienia moje wkrótce się skończą. Niczego na świecie tak nie pragnę, jak śmierći. — To móje jedyne zbawienie.
12 go października urodziła szczęśliwie chłopca, przyszłego następcę tronu, Piotra Aleksiejewicza. Zrazu po urodzeniu czuła się dość zdrową, ale, gdy jej winszowali i życzyli dobrego zdrowia, gniewała się i wszystkich prosiła, aby się modlili do Boga o śmierć dla niej.
— Chcę umrzeć i umrę — mówiła zawsze z tym straszliwie spokojnem postanowieniem, które już do końca jej nie opuszczało. Lekarzy nie słuchała wcale i jakby umyślnie czyniła wszystko, czego jej wzbraniali. Czwartego dnia siadła na fotel, kazała się wynieść do drugiego pokoju i sa-