Strona:Antychryst.djvu/254

Ta strona została przepisana.

nionego drogocennemi kamieniami i klejnotami. A skoro z worka onego klejnoty wysypią, cóż on wart i dlaczego go czcić? O Sakramencie zasię Eucharystyi tak mędrkują; Jakże może Chrystus na wszystkie strony być rozdawany i zjadany podczas nabożeństw, których mnóstwo na świecie się odbywa? A jakim sposobem też modlitwy popie chleb mają przemienić w Ciało pańskie? A popy różne też bywają i pijanice i rozpustnicy i gałgany istne. Żadnym sposobem to jest nie możliwe i bardzo o tem wątpimy; powąchaj, chleb poczujesz; a także i krew, przekonasz się smakiem, że to poprostu wino czerwone.
— Nam prawosławnym i słuchać nie przystoi tych heretyckich gadanin — przerwał car Fedosce. Ten zamilkł, ale uśmiechał się coraz złośliwiej i coraz zuchwałej.
Carewicz podniósł oczy i spojrzał ukradkiem na ojca. Zdało mu się, że Piotr był nieco zmieszany: nie uśmiechał się już, wyraz twarzy miał surowy, prawie gniewny, ale zarazem jakby zakłopotany. Czyż sam przed chwilą nie uznał rozumnemi zasad herezyi? a przyjąwszy zasady, trzeba przyjąć i wyniki ich; łatwo zabronić, ale jak je odeprzeć? Mądry car, ale czy nie mądrzejszy od niego mnich, który jak zły przewodnik ślepego wprost do jamy prowadzi?
Tak myślał Aleksy i chytry uśmiech Fedoski odźwierciadlił się teraz w takimże uśmiechu już