Strona:Antychryst.djvu/256

Ta strona została przepisana.

Piotr z twarzą spokojną, jakby nic się nie zdarzyło, zwrócił się do Awramowa z pytaniem, dla czego dotąd nie zostało wydrukowane dzieło astronoma Huyghensa: Pogląd na świat, czyli mniemania o globach niebiesko-ziemskich.
Michał Pietrowicz zmięszał się na chwilę, ale wnet spojrzał prosto w oczy carowi i odrzekł pewnym głosem:
— Księga ona całkiem jest bezbożna, nie atramentem, a węglem piekielnym pisana i raczej spalona być powinna.
— Cóż w niej tak bezbożnego?
— Jest tam mowa o tem, jako ziemia dokoła słońca się obraca, a także o wielości światów i że owe światy podobne jakoby są do ziemi naszej: i ludzie na nich być mają i pola i lasy i zwierzęta. I tak podstępnie i chytrze wystawiana tam jest natura i życie samo w sobie będące, stwórcę zaś i Boga do nieistnienia tam odsyła.
Począł się spór. Piotr dowodził, że »Kopernikowski plan świata wszystkie objawy planet wyjaśnia łatwo i składnie«.
W myśl cara wypowiadano poglądy coraz śmielsze.
— Teraz cała filozofia mechaniczną się stała — mówił admirał Kikin. — Przekonani są uczeni że świat w swej wielkości jest jako zegar w swojej małości i że wszystko w nim dokonywa się przez ruch, który zależy od układu atomów...
— Nonsens! Mędrkowania ateistyczne! Zgniłe, chwiejne zasady rozumu — wołał przerażony