nie ślady powodzi, Piotr pisał w żartobliwym liście do jednego ze swoich ptaszków:
»Przeszłego tygodnia wiatr west-ziujd-west taką falę napędził, jakiej, powiadają, dotąd nie bywało. W moich komnatach woda stała nad podłogą na 21 cali. Po ogrodzie i po ulicy swobodnie pływać można było łódkami; zabawnie było patrzeć, jak ludzie siedzieli na drzewach, jakby podczas potopu, nietylko chłopy, lecz i baby. Woda, choć wielka była, a szkody wielkiej nie zrobiła.
List był pisany: — Z raju.
Piotr zachorował. Zaziębił się podczas powodzi, gdy wydobywał z piwnic mienie biedaków, stojąc po pas w wodzie. Zrazu nie zważał na chorobę, usiłował ją przemódz, ale d. 15 listopada musiał się położyć i doktór nadworny Blumentrost oznajmił, że życie cara w niebezpieczeństwie.
W te dni rozstrzygnął się los Aleksego. W sam dzień pogrzebu następczyni, 28 października, powróciwszy ze soboru Pietropawłowskiego do domu syna na stypę pogrzebową, Piotr oddał mu list: »Oznajmienie mojemu synowi«, w którym żądał od niego niezwłocznej poprawy pod grozą srogiego gniewu i pozbawienia następstwa.
— Nie wiem, co czynić — mówił carewicz do swych blizkich — czy żebrakiem zostać i ukryć