oczekiwano wielkich wydarzeń ze wstąpieniem na tron Aleksego.
Zanim jednak przyjechał, wszystko się zmieniło. Car powracał do zdrowia z taką szybkością, że wyzdrowienie mogło się wydać cudownem, lub choroba pozorną. Spełniła się przepowiednia Kikina: kot-kotobryś zerwał się — i skończyły się pląsy myszy: wszystkie rozsypały się w popłochu, pokryły się w norach. Piotr cel osiągnął; przekonał się, jaka będzie siła carewicza, jeśli on, hosudar, rzeczywiście umrze.
Do Aleksego dochodziły wieści, że ojciec srodze nań rozgniewany. Któryś ze szpiegów — czy nie sam Teodozy? — szepnął jakoby ojcu, że carewicz pozwolił sobie radować się nadzieją śmierci ojcowskiej i promieniał na swem obliczu, jakby solenizant.
Znów nagle wszyscy go opuścili, odsunęli się od niego, jak od zadżumionego. Znów z tronu omal nie na szafot. I wiedział, że teraz już nie dozna żadnych względów. Z dnia na dzień oczekiwał straszliwego spotkania z ojcem.
Ale strach głuszony był przez nienawiść i wzburzenie wewnętrzne. Wstrętną mu się wydała cała ta obłuda, dysymulacya, chytrość kocia, podstępna gra ze śmiercią. Przypomniał sobie inną jeszcze dysymulacyę ojcowską: list z groźbą pozbawienia dziedzictwa, »Oznajmienie synowi mojemu«, wręczone mu w dzień śmierci następczyni Karoliny 22 października 1715, datowane 11
Strona:Antychryst.djvu/290
Ta strona została przepisana.