Strona:Antychryst.djvu/298

Ta strona została przepisana.

baczy ci wszystkie grzechy twoje — przemówił ojciec Jakób, pokrywając głowę carewicza stułą — i ja niegodny kapłan wolą daną mi przez Niego rozgrzeszam cię ze wszystkich grzechów twoich w Imię Ojca i Syna i Ducha świętego — Amen.
Pustka była w sercu Aleksego i słowa te pustką mu dźwięczały, bez władzy, bez tajemnicy, bez grozy. Czuł, że przebaczono tu, ale nie przebaczono tam. Rozgrzeszono na ziemi, a nie rozgrzeszono w niebie.
Tegoż dnia przed wieczorem poszedł O. Jakób do łaźni. Powróciwszy, siadł przed kominkiem naprzeciw carewicza i pił krupnik dymiący w kotle, uwarzony z czerwonego miodu, w którym odbijała się czerwona też jak miód twarz popa. Pił nie spiesząc lampkę za lampką i obcierał pot wielką kratkowaną chustką. Parzył się on w łaźni i pił krupnik, zawsze jakby obrzęd spełniając. Spijając trunek i pojadając piernik, miał taką uroczystą minę jak podczas celebrowania nabożeństwa; zawsze znać w nim było tradycye dziadowskich obyczajów, całej staroświeczczyzny prawosławnej: »Bądź nieruchomy jako słup marmurowy, nie zwracaj się ani na prawo, ani na lewo«.
Carewicz słuchał rozpraw o tem, jakich winników używać w łaźni, jakimi wonnościami zaprawiać parę, a także opowieści o tem, jako popadia na św. Mikołaja omal na tamten świat się nie przeniosła, z powodu zbyt gorącej łaźni. A potem nastąpiły znów nauki i napomnienia z ojców świę-