— Skoro car jeździł do Woroneża budować okręty w roku 1701, stał się z woli bożej wielki pożar w Moskwie. Spaliły się domy hosudarskie w Kremlu i święte cerkwie, i krzyże, i wewnątrz ikonastazy, i obrazy święte, i dzwon wielki 8.000 pudów ważący spadł i zbił się, takoż i inne dzwony pospadały. Miejscami ziemia gorzała.
Mówił to Aleksemu O. Jwan, 70-letni starzec, klucznik moskiewskiego soboru Zwiastowania.
Piotr zaraz po swej charobie, 27 stycznia 1716 roku wyjechał do obcych krajów. Carewicz pozostał sam w Petersburgu. Nie otrzymując od ojca wiadomości, postanowienie ostateczne — albo poprawić się, by otrzymać następstwo lub wstąpić do zakonu — odkładał na później i po dawnemu żył z dnia na dzień. Zimę spędził w Petersburgu, wiosnę i lato w Rożdestwienie. Jesienią wyjechał do Moskwy odwiedzić krewnych.